Być może zdarzyło się Wam, że poczuliście (lub czujecie tak bezustannie), że nasza rzeczywistość nie za bardzo się klei. Próbowaliście znaleźć odpowiedzi i wskazówki w dostępnych systemach filozoficznych i religijnych, jednak nie były one w pełni satysfakcjonujące albo zawierały elementy, które je dyskredytowały.
Mam coś dla Was. Teorię, według której nasza rzeczywistość jest symulacją.
Poglądy na temat tego, że nasze życie jest iluzją lub snem, towarzyszą nam już od starożytności, jednak w ostatnich latach wróciły uzbrojone w aparat pojęciowy oparty na nowoczesnych technologiach.
Temat pojawił się w mojej głowie dobrych kilka lat temu, a zaczęło się niewinnie i żartobliwie od stanów znużenia (aż po wściekłość) w konfrontacji z nowymi produkcjami filmowymi i serialowymi, które obraziłyby pewnie inteligencję pantofelka. Rzuciłem wtedy żartobliwie, że to wszystko wynik niezdarnej i mało kreatywnej sztucznej inteligencji, a my istniejemy w symulacji życia, którego już nie ma (w tej materialnej formie). Myśl ta zaczęła kiełkować i żyć własnym, cichym życiem w mojej głowie, aż stała się nieco przerażająca.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy przeczytałem, że Elon Musk twierdzi, że z dużym prawdopodobieństwem żyjemy w symulacji. Swoje twierdzenia oparł na pracach Nicka Bostroma i jego “argumencie z symulacji”. Dokonując pewnych uproszczeń przedstawię założenia jego teorii.
W ostatnich dekadach zauważalny jest ogromny postęp technologiczny, szczególnie w przypadków komputerów, sztucznej technologii i rzeczywistości wirtualnej. Zakładając podobny rozwój w kolejnych dziesiątkach lub setkach lat, możemy dojść do wniosku, że w którymś momencie nasi potomkowie będą w stanie stworzyć symulację rzeczywistości, której nie da się odróżnić od “prawdziwego życia”.
A jeśli jest to prawdopodobne, to być może już to się wydarzyło i żyjemy w symulacji. Jeśli dobrze zrozumiałem, Nick Bostrom sugeruje, że cywilizacje, które po nas nastąpią, stworzą symulację przodków – coś w rodzaju wirtualnego muzeum, podręcznika historii. Specyficzny park historycznej rozrywki na kształt czegoś w rodzaju Westworld, tylko w większej, wirtualnej skali. I tym właśnie jesteśmy obecnie.
Choć ma to jakiś sens, dla mnie nie było wystarczające. Postanowiłem pójść nieco dalej w rozważaniach.
Przypomniałem sobie postać wybitnego, polskiego pisarza SF Adama Snerga Wiśniewskiego. Na panteonie polskiej fantastyki być może zaraz po Lemie. W swoich powieściach i tekstach filozoficzno-naukowych (z pewnej perspektywy zapewne pseudonaukowych) przedstawił on dosyć ciekawą teorię ewolucji życia na ziemi. Podzielił je na generacje. I tak poziom 0 to minerały, poziom 1 to rośliny, poziom 2 to zwierzęta, a poziom 3 to umysły. Człowiek najprawdopodobniej znajduje się w rozkroku pomiędzy 2 i 3 albo po prostu jest jednocześnie jednym i drugim.
Teraz jednak rzecz najciekawsza. Snerg stworzył pojęcie Nadistot. Chodzi mniej więcej o to, że każda generacja jest dla poprzedniej nadistotą. Nadistota nie jest w stanie w pełni skomunikować się z “podistotą” (to mój własny termin na potrzeby tego tekstu), a “podistoty” nie są w stanie doświadczyć istnienia Nadistoty.
W tym kręgu życia poszczególne generacje odżywiają się swoimi poprzednikami (lub współtowarzyszami szczebla ewolucji), ewentualnie wykorzystują je w sposób pośredni. Pychą byłoby twierdzić, że w tym systemie człowiek jest ogniwem ostatecznym, a co za tym idzie, jest bardzo prawdopodobne, że na drodze ewolucji pojawią się nasze Nadistoty i Nadnadistoty… Ewentualnie pojawiły się już jakiś czas temu. Myślę, że w tym momencie wiecie do czego zmierzam. Jeśli nasze nadistoty (Nadumysły) nie są doskonałe i np. nie są samożywne, muszą korzystać w tym celu z poprzednich generacji…
Czy czegoś to Wam nie przypomina? Wszelkie skojarzenia z Matriksem jak najbardziej uzasadnione. Tu ciekawostka, brat zmarłego Snerga wystosował listy do sióstr Wachowskich z żądaniem odszkodowania z tytułu plagiatu. Niestety odpowiedzi raczej nie otrzymał. Co z resztą jest zrozumiałe, bo choć wątki z powieści “Robot” i opowiadania “Anioł zagłady” mogą wydawać się silną inspiracją, tego typu motywy pojawiały się w światowej SF już wcześniej i trudno byłoby udowodnić, że to właśnie twórczość Wiśniewskiego przyczyniła się do powstania “Matriksa
Wracając jednak do meritum. W przeciwieństwie do fabuły filmu, w naszym uniwersum nie mielibyśmy do czynienia ze Sztuczną Inteligencją, która osiągnęła świadomość (sam Snerg uważał to za niemożliwe) i walczy z ludzkością o dominację.
Nasze nadistoty, choć najprawdopodobniej nie byłyby stricte materialne (w sensie zoologicznym), byłyby jak najbardziej prawdziwe.
Dla nich bylibyśmy niczym innym niż pokarmem, choć istnieje szansa, że moglibyśmy też pełnić rolę ukochanych zwierząt domowych.
Gdzie w takim razie miejsce na symulację? Wyobraźmy sobie, że od dłuższego czasu współistniejemy na ziemi razem z Nadumysłami we względnej symbiozie (choć bezwiednie) i nie zakładamy najbardziej pesymistycznego scenariusza, że traktują one nas w taki sam okrutny sposób, w jaki my traktujemy poprzednie generacje, a często też przedstawicieli własnego gatunku.
Ponieważ jednak ewoluujemy w zastraszająco szybki sposób i zaczynamy stanowić zagrożenie dla siebie i dla całej planety, Nadumysły w swoim wyjątkowym humanitaryzmie stwarzają nam rezerwat albo bezpieczną farmę, którą jest właśnie symulacja naszej dotychczasowej rzeczywistości, gdzie we względnie bezpieczny sposób możemy dalej czynić nasze dance macabre.
I tu pojawia się pytanie, które też pojawiło się w Matriksie. Dlaczego ta symulacja nie jest pozbawiona cierpienia, zła, przemocy? Odpowiedź z Matriksa brzmi dobrze, ja jednak miałbym jeszcze jedno hipotetyczne rozwiązanie.
Wspomniałem wcześniej, że moglibyśmy stanowić źródło pożywienia dla Nadumysłów, jednak niekoniecznie w naszej zoologicznej formie. Nie bylibyśmy pewnie też stricte matriksowymi ogniwami energii. Korzystające z naszych dobrodziejstw Nadumysły, nie mogąc w pełni nas zrozumieć, dostrzegałyby tylko, że w wyniku pewnych działań rozwijamy się lepiej. I niczym troskliwy ogrodnik każdej wiosny przycina rośliny, patrząc z radością, jak to pobudza wypuszczanie nowych pędów, a starsze rośliny młodnieją, tak Nadumysły traktowałyby nas w wielce szczodry sposób kataklizmami, wojnami, pandemiami, przemocą i złem wszelakim ze szczerym uśmiechem i miłością w sercu.
Miłego dnia!
Ps. W drugiej części (jeśli powstanie): matematyczne tropy symulacji, inne koncepcje – symulacja jako więzienie i akwarium, a także argumenty środowisk naukowych przeciwko koncepcji symulacji.
https://filozofuj.eu/nick-bostrom-czy-zyjemy-w-symulacji-komputerowej/
http://snerg.lh2.pl/ (strona poświęcona Snergowi)
https://www.filmweb.pl/news/Czy+%22Matrix%22+jest+plagiatem-11136